Oliada

Powieści

Opowiadania

Poradniki

Sklep

O mnie

Kontakt

Ostatnia Bitwa

W sielankowe życie zamieszkujących Wielką Puszczę istot ze szczękiem oręża i tętentem kopyt wkracza najgorszy z najgorszych nieprzyjaciel: człowiek. To z jego winy wybucha krwawa wojna, pochłaniająca tysiące ofiar. Elfy, krasnoludy, trolle, nimfy i ogry muszą zmierzyć się z przemocą na niespotykaną dla nich skalę i stanąć do obrony swoich domostw. Wśród nich jest krasnolud Peren, który stara się z całych sił wspomagać swoją ojczyznę. Wkrótce jednak okazuje się, że wrogów jest więcej. Przyczajone od tysięcy lat ciemne moce planują wykorzystać wojenną zawieruchę, by przejąć władzę nie tylko nad Wielką Puszczą, ale i całym światem…

"(...)To spójna, bardzo dobra powieść, której nie odłożysz w trakcie czytania. Pochłaniasz ją, żyjesz nią, oddychasz...(...)"
Agnesto
"(...)Od pierwszych stron wyostrzyła się moja wyobraźnia i wiele obrazów stworzonych w głowie chodziło za mną przez resztę dnia. Ostatnia bitwa to książka, która przeniosła mnie w świat Wielkiej Puszczy, krasnoludów, elfów, nimf, trolli i wielu innych postaci. (...)"
mikka138

Fragmenty:

Człowiek ze strzałą w plecach, znaleziony przez Rollena obok strumienia, musiał mieć konia. Ten koń, gdy jeździec dostał w plecy od jakiegoś łucznika, spłoszony musiał pobiec dalej. Jednak nie daleko udało mu się uciec. Jego trup przeszklonym okiem patrzył teraz na Rollena. Bok konia był rozorany aż do żeber, wszystko wokół upaprane było krwią. Jakiś drapieżnik musiał dopaść zwierzę. Rollen wiedział jaki.
Obrócił się. Nie dlatego, że usłyszał, jego, pana lasu, nie można było usłyszeć. On po prostu wiedział. Wielki, czarny wilk wyszedł z cienia spomiędzy drzew na oświetloną księżycem polanę. Stanął w pozie drapieżnika, pewnego siebie pana sytuacji. Rollen położył rękę na mieczu. Usłyszał cichy, niski warkot i z przerażeniem skonstatował, że nie dobiega on z gardła czarnego potwora. Z lasu za plecami księcia wyłonił się drugi wilk, wadera, o srebrzystej sierści. Rollen nadludzkim wysiłkiem powstrzymał chęć ucieczki. Wilki schodziły się tu, gdyż wielki samiec poinformował je o upolowanym koniu. Nie miały z pewnością nic przeciwko przystawce w postaci księcia.

Trzeci wilk, potężny samiec, z gracją podszedł na trzy metry do księcia. Pod jego skórą widać było grając mięśnie. Jego oczy płonęły, wbijając się w Rollena, przewiercając go. 
Niczym spadająca gwiazda zalśniło odbite światło księżyca na brzeszczocie miecza, gdy Rollen jednym płynnym ruchem wydobył go z pochwy i złożył się do ciosu. Żaden z wilków nawet nie drgnął. Oczy tego czarnego zalśniły. Zbliżył się nieco do księcia. Ten drugi wyszczerzył kły i zawarczał, zaś wadera spróbowała zajść go od tyłu. Nie cofnęła się gdy wymierzył w nią ostrze miecza, odsłoniła tylko zęby i dalej powoli się do niego zbliżała. Wielki srebrny samiec również ruszył w jego kierunku. Gdy Rollen się rozejrzał, spostrzegł, że wataha jest dużo bliżej niż by chciał. Czarny wilk nerwowo wypatrywał okazji do ataku. Srebrny siedział nader spokojnie. I nagle to właśnie w jego oku błysnęło, drapieżnik z siłą i zwinnością jednym susem pokonał dzielącą ich odległość. Rollen nie miał czasu użyć miecza, ciężka brygantyna krępowała ruchy, kopnął więc wilka w nos, a raczej kopnąć chciał, bo jego noga musnęła tylko ucho zwierzęcia, gdy tamten odskoczył. Kątem oka książę zobaczył ruch, obrócił się, odruchowo tnąc płasko mieczem, to właśnie uratowało mu życie, bo czarny wilk w ostatniej chwili zwinął się w skoku i uniknął ostrza, ale nie wgryzł się zgodnie ze swoim zamiarem w szyję Rollena. Jednak zanim książę zdążył wykonać choćby pół obrotu, naskoczyła na niego wadera. Z furią zacisnęła mu zęby na łydce. Rollen miał na sobie grube skórzane spodnie zabrane trupowi elfa, ale zęby wilka poczuł, poczuł wyraźnie jak wbijają się w jego skórę i jak z ran leje się ciepła krew. Wierzgnął rozpaczliwie, jednocześnie pchnięciem miecza odpędzając srebrnego samca. Wadera oderwała się od jego nogi, ale nie uciekła, wyszczerzyła tylko kły gotowa do ponownego ataku. Rollen syknął z bólu, po czym z siłą wymierzył wilczycy potężny kopniak od dołu w pysk. Wadera odleciała, potoczyła się po trawie skamląc, gdy tymczasem Rollen przezornie odskoczył w bok, unikając tym samym pazurów czarnego wilka. Jak w tańcu obrócił się i z półobrotu uderzył mieczem w jego głowę. Drapieżnik pochylił ją, nie dość szybko. Rollen brutalnym cięciem odrąbał mu ucho. Wilk zaskomlał i błędnym krokiem odsunął się na kilka kroków. Srebrnowłosy samiec nie miał jednak zamiaru rezygnować. Udał, że skacze w bok, Rollen dał się złapać i machnął w tym kierunku mieczem, odsłaniając tym samym siebie. Wilk wykorzystał okazję. W skoku był szybki jak wiatr, gdy zerwał się i skoczył, Rollen nie miał szans uniknąć. Ręką obciążoną mieczem by nie zdążył, puścił go więc i zacisnął obie ręce na szyi wilka, zatrzymując tym samym jego pęd, choć i tak zatoczył się i mało nie upadł. Wilk, widząc, że nie może go ugryźć, tylnymi łapami zaczął drapać go po brzuchu, przebijając ubranie i skórę. Rollen zawył, ale utrzymał go w rękach, do bólu zacisnął palce. Siłowali się tak chwilę, mięśnie paliły Rollena żywym ogniem, wilk warczał i ślepo drapał powietrze. Wydawało się, że trwa to wieczność, ale nagle drapieżnik zwiotczał, obwisł Rollenowi w rękach. Książę odrzucił go i podniósł miecz. Czarny wilk leżał na boku, nie mając widać ochoty na dalszą walkę. Wadera cofała się w stronę lasu. Rollen podniósł miecz. Czarny wilk natychmiast zerwał się. Minęło kilka sekund, drapieżników nie było już na polanie.